Witam. Wczoraj wracając z pracy zaczęła wdawać się do środka woda ( wina zatkanych rowków odprowadzających w podszybiu czytaj moja głupota
).Wody nie było aż tak dużo, była widoczna na chodniczku. Po powrocie odrazu wziąłem się za zebranie wody odkurzaczem i udrożnieniem kanalików. 1 dzień po zalaniu samochód odpalił wszystko cacy, czuć stęchlizną przez wilgoć wiadomo, dzisiaj po 15 minutowej przejażdżce zgasiłem auto. 3 godziny później po przekręceniu stacyjki pojawiła mi się ledwo świecąca lampka z grzaniem świec (wtf?) samochód niestety nawet nie "cyknął" nie zakręcił nic. Czyściłem przekaźniki myśląc, że może zaśniedziały przez wilgoć, samochód zaczął kręcić lecz jakby pompa nie podawała paliwa. Ktoś może ogarnia temat ( ze mnie jest cienki bolek
)? Woda wdarła się od pasażera jak i od kierowcy przez skrzyneczkę z przekaźnikami
. Teraz auto stoi z otwartymi szybami i prowizorycznie schnie.
Ostatnio zmieniony 2017-07-15, 17:04 przez
lycha941, łącznie zmieniany 1 raz.
