Tak jak w temacie.Opiszę pokrótce co się dzieje,bo ja jestem już w doopie
Kupiłem stówkę z silnikiem 2,0 na elektronicznym wtrysku.Auto od początku kichało na pb i na gazie,nie trzymało obrotów.Po przyjeździe do domu zabrałem się za naprawę.Wymieniłem świece,kable,kopułkę,palec-i dalej to samo.Sprawdziłem przepływkę-walnięta.Jednak to chyba nie to,bo przecież na gazie powinna chodzić.Jedyne co jeszcze mi przyszło do głowy,to złe ustawienie rozrządu.Chciałem sprawdzić silnik po numerach-niestety wcześniejszy właściciel chyba wstawił drugi motor i zeszlifował numery
Ok.Zabieram się do rozrządu.Ustawiłem wał na OT,wałek aparatu(palec na nacięciu na obudowie aparatu),wałek rozrządu na znaku(po prawej stronie głowicy na końcówce blachy obudowy do znaku na kole).Napinacz jest zwykły,rolkowy,napinany na dwa bolce(ja napinam go szczypcami do segerów).Sprawdziłem krzywki na wałku rozrządu-czwarty na mijance,pierwszy na pracy(obydwie krzywki w górze).Założyłem pasek,napiąłem,sprawdziłem poprzez parokrotne przekręcenie kluczem silnika-wszystkie znaki się zgadzały.Odpalam...i nic!Zero reakcji.Odpala po dłuższym kręceniu na dwa garki,nic więcej.Sprawdzałem parokrotnie ustawienia,zmieniałem kolejność kabli,nawet przepływkę(sprawną na 100%)pożyczyłem od kolesia i założyłem i nic.Przecież to stary,zwykły,ośmiozaworowy silnik fuksa,a nie jakieś nowe cacko!Pomóżcie Koledzy,bo mnie się wątki wyczerpały,a autko potrzebne bo do robala muszę daleko dojeżdżać.Edit: stosuj tag zakładając temat w działach technicznych (tym razem uzupełniłem) - Mareek
I co Wy na to?
/b]
